środa, 25 czerwca 2014

Dobrze i źle zarazem

Jakoś tak dzień za dniem goni. Bez wytchnienia. Ciągle. Chwilami mam wrażenie że coraz szybciej.

A ja? A ja siedzę w pokoju. Znowu wróciłam do wirtualnego świata i tak sobie nie istnieję.

Pierwsza klasa zdana - wakacje za pasem. Pojawiają się już pierwsze plany. Znając życie (moje życie rzecz jasna) nie wszystkie wypalą i jak zawsze muszę przygotować się na dozę rozczarowania.

Chciałabym spowolnić na te dwa miesiące czas. Niech mi się dłuży, niech zdycham z nudów. Zawsze to jakaś koncepcja na odpoczynek od obowiązków szkolnych i tego całego zapierdolu. Zapewne większą część wakacji spędzę sama w pokoju lub na spacerze z psem. Wszyscy mają jakieś plany, znajomych, zajęcie, tylko ja taka sierota zostawiona jestem sama sobie.

Postanowiłam tym razem się aż tak nie żalić. Bądź co bądź jest dobrze. Mimo opierdalania się przez cały rok zdaję ze średnią wyższą niż 4,50. Jestem z tego dumna. Poza tym coraz większe luzy w obowiązkach wpływają na mnie dość dobrze. Pogoda się poprawia, ptaszki śpiewają, szykują się melanże. Jest dobrze.

Tylko pojawia się jedno "ale". Czuję się jak towarzystwo do wynajęcia. Być może nie mam tyle znajomych co inni. Przejechałam się na wielu takich "znajomych" i nie chcę się narzucać nowym i niepotrzebnie angażować. Tylko że płacę za to dość wysoką cenę - samotnie spędzone wieczory w domu najczęściej przed komputerem. Ah, to moje boskie i urozmaicone życie..

Chciałam również wspomnieć o moim nowym udziale w internetach. Otóż wczoraj założyłam tumblera i trochę się w to kręciłam. Łatwiej mi wyrazić uczucia i stan obrazkami niż pisaniem. Zdjęcia są bardziej bezpośrednie, trafiają w czułe punkty. I nie trzeba myśleć, by je znaleźć. A ostatnio odechciewa mi się nawet myśleć o czymkolwiek. Chyba tylko po to, żeby nie uświadamiać jak mi ostatnio szaro i smutno.
Łapcie link!      TUMBLR

Na dziś to chyba tyle. Wracam do zajadania samotności i grzebania w necie za obrazkami. Doszłam do wniosku, że Coma nie jest jednak taka zła - słowa bardzo mocno do mnie trafiają. Chyba jednak pojawię się na ich koncercie.

A tym czasem - do następnego!

Na pewno czułeś kiedyś wielki strach, że oto mija twój najlepszy czas..

poniedziałek, 2 czerwca 2014

"Żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w chuja.."

Coś nie wyszło.. Chyba wybrałam złą drogę ucieczki od w sumie wszystkiego. Może trzeba poszukać kogoś nowego do towarzystwa? Tylko że zawsze wszyscy odchodzą, znikają, zapominają.. Albo nie mają czasu. Każdy człowiek z biegiem czasu zmienia swój system wartości. Tylko że nie wszyscy zawsze widzą jak to kurwa boli spadać z wierzchołka na parter tego systemu. Albo nawet do piwnicy..

Tak mi źle, tak mi smutno, tak mi bardzo wszystko jedno. W sumie idzie się przyzwyczaić do bycia potrzebną tylko w określonych sytuacjach. Przecież nigdy z nikim nie podpisałam umowy ".. i zawsze będziemy razem". Różnie bywa.

Szczególnie różnie, gdy zdajesz sobie sprawę, że ludzie mimo deszczu, zimna wychodzą na miasto, spotykają się ze znajomymi, a ty siedzisz w pokoju i uczysz się niemieckiego albo z desperacji czy z nudów robisz kolejne tematy z wosu. To smutne. A dlaczego? Bo nikt do ciebie teraz nie otworzy krzywej gęby, bo już nie jesteś potrzebny. Bo już wypełniłeś swoją misję, zadanie, posługę temu drugiemu. Teraz pozostaje czekać na kolejnego "pracodawcę" - na jego zainteresowanie tobą (choć sztuczne) i towarzystwo (choć zbędne - rzecz jasna dla niego).

Kurwa, jest źle, skoro bierze mnie na filozofię.

Muszę znaleźć w końcu jakąś dobrą i sensowną drogę ucieczki. Gdziekolwiek, w cokolwiek.. Byle nie tu. Byle nie sama. Byle beztrosko.

Zgubiłam gdzieś swój sens istnienia.