Za każdym razem, gdy zaczynam pisać nowy post, patrzę przez okno. Wbijam wzrok w jeden, nawet dobrze nieokreślony punkt i zastanawiam się, co tak naprawdę ostatnio wydarzyło się na tyle ważnego czy ciekawego, by o tym napisać. Nie lubię pisać o rzeczach pozytywnych. Nie wiem czemu. Taka ze mnie już "chodząca depresja".
Blog powstał w takim okresie mojego życia, kiedy potrzebowałam wyrzucić z siebie to, co ciąży mi na sercu i przeszkadza. Prawdę mówiąc, sama sobie zafundowałam terapię - być może wtedy jeszcze trochę nieświadomie. Okazało się, że to był dość dobry pomysł, bo w sumie jednak pomagało.
Teraz, gdy siedzę nad klawiaturą z kubkiem herbaty (znowu?!) w ręku, niemal nie mogę uwierzyć, że jeszcze kilka miesięcy temu było aż tak źle. Nie chcę hiperbolizować. Każdy inaczej odczuwa i radzi sobie z problemami. Ktoś inny to, co działo się podczas ostatniego roku, potraktowałby jak coś śmiesznego, niewartego uwagi; a ktoś inny mógłby skończyć gorzej niż ja. Różni są ludzie - różne są podejścia do życia i należy to uszanować, a nie wyśmiewać czy ganić.
Boli mnie ślepota, zakorzeniona w nieraz pięknych oczach. Powierzchowne widzenie świata rani zarówno ciebie jak i innych wokół. Nie twierdzę, że wszyscy są powierzchowni! Nie, nie.. Chodzi mi bardziej o tych, którzy oceniają nieznane im osoby po wyglądzie (być może dziwnym) czy zachowaniu. Czym tak naprawdę różni się dziewczyna z prostymi włosami, w modnej sukience i butach, z idealnym makijażem od dziewczyny z kilkoma kolczykami na twarzy, farbowanymi na nietypowy kolor włosami, w glanach, skórze i kraciakach i z nie do końca perfekcyjną kreską na oku? Na pierwszy rzut oka - wszystkim, a po poznaniu każdej - może w sumie tylko gustem, stylem i zainteresowaniami? A może te różnice spowodowałyby narodziny przyjaźni?
Różne i kręte są ścieżki Losu. Dyskryminacja i brak tolerancji oraz zrozumienia tylko podrzucają nam kłody pod nogi. Może warto czasem nie kierować się pierwszym wrażeniem?
Nie mam na celu tak modnego dziś "hejtowania" kogokolwiek. Mam swoje zdanie na jakiś temat i po prostu nie boję się go przedstawić. Można mnie odebrać za osobę wywyższającą się, pyszną, ale też może mam jednak choć odrobinę racji? Myślenie boli, nie? Łatwiej napisać anonimowy komentarz o treści np. "Idiotka, gówno wiesz!" niż przyznać rację. Wiem o tym doskonale.
Wracając do spraw życia codziennego: rodzice mnie zadziwili. Zaakceptowali septum bez większej awantury. Chyba uznali, że jednak nie ma na mnie mocnych w tej kwestii..
Szykuje się dziś wyjście. Impreza nad rzeczką - czemu nie! Tak dawno nie widziałam tych pijaków. Znowu powrót po czasie? Mam nadzieję, że nie. W końcu cierpliwość ojca się wyczerpie.
Nowy rozdział Szyszki nabiera kształtów. Muszę jeszcze znaleźć motywację na choć parę wierszy. Mam aspirację na konkurs. Tylko czy nie jestem jeszcze na etapie początkującego "poety"?
Ostatnio prześladują mnie wrony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz