niedziela, 9 marca 2014

Źle

Zostawiona sama sobie w pustym i aż za cichym domu próbuję zajeść smutek. Resztki obiadu, nasiona słonecznika i herbata z za dużą ilością cukru może pomogą.

Jest niedzielne popołudnie a ja siedzę i robię lekcje. Ludzie powychodzili na miasto, spotykają się, pewnie piją (i nie tylko..) a ja siedzę i męczę się z nudnym filmem. Nawet spacer się nie udał. A był tak pięknie planowany. Czuję się niepotrzebna.

Nadal jestem oszołomiona dniem kobiet. Inaczej go sobie wyobrażałam. Jego skutki również. Mam chyba wyrzuty sumienia - znowu zrobiłam coś wbrew sobie. To już oznaka braku szacunku dla siebie? Mam swoje poglądy i mam prawo się ich trzymać. Czy to takie trudne do zrozumienia? No i oczywiście mam własny rozum i WOLNĄ wolę.

W głowie zakorzenił mi się strach. Nie wiem przed czym, nie wiem dlaczego. On tylko siedzi i mnie przytłacza. Jestem za słaba na takie rzeczy i nie rozumiem, dlaczego ludzie fundują sobie takie rzeczy dobrowolnie i jeszcze za to płacą. Te wszystkie przeżycia były zbyt nagłe.. Nie daję rady.

Chcę zniknąć. Krzyczeć. Płakać.
A zawsze myślałam, że jestem twarda..

Gdzie stąd najbliżej do pięknego niebycia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz