środa, 8 maja 2013

Nie wolno się poddać!

Już tak pięknie zaczęłam pogrążać się w melanchujni i smutku a tu taka niespodzianka! Od zawsze wiedziałam, że nie należę do osób zwykłych, ale żeby aż tak..?
Mianowicie humor mi poprawił sen. Rzadko śnię. Co więcej niektóre (a może nawet większość) z moich marzeń sennych sprawdzają się parę dni później. Ale do brzegu. Śnił mi się W. Był w idiotycznym, czerwonym bezrękawniku i dziwnych, workowatych spodniach. Wyglądał jak.. idiota. Przechadzał się tak po ulicy i rozmawiał z jakimiś ludźmi. Mnie oczywiście nawet nie powiedział głupiego "cześć", co uznałam za normę... A ja siedziałam na środku ulicy z Mik. i przyglądałyśmy się całej sytuacji, jedząc trójkąty.
Może ten sen nie dorównuje "kiełbasianemu M." Miki, ale normalny też nie jest. Najważniejsze jest to, że poprawił mi humor, mimo tego, że M. mnie obudził.

Po raz kolejny okazuje się,  że niektórzy ludzie to zwykłe kurwy. Sztuczni przyjaciele, którzy pocieszają cię w najgorszych chwilach i obiecują, że będzie dobrze, pokazują swoje prawdziwe oblicze. Tak naprawdę szukali tylko tematów do nowych plotek ze znajomymi lub po prostu czekają na dogodny moment, by dane informacje o tobie wykorzystać w wygodny dla siebie sposób. Dziwne? Otóż nie. Bo, prawdę mówiąc, taka postawa staje się coraz bardziej pospolita i częstsza wśród nas. Może na niektórych płacz ofiar podziała - ogarną dupy i zobaczą, że coś z nimi nie tak. Ale czy człowiek, mający skurwysyństwo we krwi, który uważa, że jest ono "kwestią genów", przejrzy na te głupie oczy? Szczerze wątpię. Bądźmy realistami - łatwiej dać takiemu w ryj niż go zmienić. Łatwiej przez takiego opaść na dno niż powiedzieć, co tak naprawdę leży nam na sercu. Bo scenariusz już jest napisany - jego tak naprawdę nie obchodzą twoje uczucia.

Być może oceniam po okładce. Być może nie znam setna całej sprawy - przecież nie gadam z W. Być może, że on by przeprosił, może nawet się zmienił. Ale jednak już nie jestem tą idiotką, co we wrześniu. Nawet jeśli zobaczyłabym na własne oczy, że już taki nie jest - nie uwierzę! Bo to i tak jego następna rola. Bo on taki jest. Bo to już taka "kwestia genów"...

Nie chcę reprymendy. Nie chcę nawet słuchać, jak ktoś go broni czy usprawiedliwia! Bo nie ma czym. Bo nie ma jak.
Zadał mi rany tak głębokie, że nie wiem czy już się wygoiły. A nawet jeśli, to blizn i tak nie zabierze, nie schowa. Nigdy.

Ale to sprawa drugorzędna. Coraz bardziej utwierdzam się w tym, że jestem altruistką. I dobrze. Myślę, że to przydatna dla innych postawa. Dlatego też, jeśli nadal będzie coś źle, przejdę się mimo dziury w brzuchu do tego kretyna i trzymajcie mnie ludzie, bo jak jebnę, to zabiję! I nie będzie czego nawet sprzątać po "biednym" W. Ekologia po całości! A co!





I tym miłym akcentem zakończę dzisiejszy post. Do następnego!
Zmienić - łatwo powiedzieć. A jednak da się zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz