Znowu to robię. Znowu chcę być w centrum życia innych. Znowu okręcam kogoś w okół palca tylko po to, żeby się mną interesował. Znowu chcę uwagi, czasu i sympatii innych. Na siłę. Mimo ich woli. Najgorsze jest to, że tak naprawdę uświadamiam to sobie po czasie. Kiedy już mi za to wstyd, kiedy na spokojnie kalkuluję, co tak naprawdę powiedziałam czy napisałam. To takie dziecinne. To tak jakbym podeszła do niemal nieznanej mi osoby i zaczęła opowiadać o swoim dniu, życiu..
Przepraszam Cię za to. Choć i tak pewnie będziesz się wypierał, że tak nie jest.
Dnie mijają swoim zwykłym tempem, a ja zaczynam już nie nadążać. Za dużo się dzieje. Za dużo się zmienia. Jednego dnia masz grono przyjaciół, a następnego te same osoby nie powiedzą Ci nawet zwykłego "cześć". Wczoraj śmiałeś się w głos i aż do bólu brzucha, dzisiaj siedzisz, milczysz i odliczasz godziny do powrotu do Twojej "jaskini". Przynajmniej pies cieszy się za każdym razem, gdy wrócę do domu. Bez względu na to, czy wróciłam za późno, czy mam zły humor, czy na niego nakrzyczę za nic, czy po prostu nie zwrócę nawet na niego uwagi.
Gubię się. Nie wiem, czy to ja czy ktoś inny jest tym złym. Nie chce mi się już nawet tego dociekać. Na siłę nic nie zdziałam, a tylko wszystko zepsuję. Każdy ma prawo do błędów i nie uda mi się każdego człowieka upilnować, by ich nie popełniał.
Mam już dosyć. Dosyć wszystkiego. Chce mi się krzyczeć. Wrzeszczeć. Że nie wiem. Że nie chcę. Że tak naprawdę mnie nie wolno słuchać, bo tylko niszczę. Że nie mam sił..
Najchętniej posiedziałabym w domu. Sama ze sobą i ze swoją głupotą. I ze swoim rozdwojeniem, które mnie tak cholernie niszczy. Czemu nie może być dobrze? Czemu wszystko wraca i dodatkowo pojawiają się nowe kłody pod nogami?
Tracę skorupę. Gdzieś po drodze, między tym, co było i tym, co jest teraz. Klosz opada, a ja nie wiem co robić, bo tracę wiarę w siebie, tracę pewność, że jestem bezpieczna w tej skorupie.
Nie chcę piosenek. Nie chcę wierszy. Nie chcę telewizji. Chcę spokoju. I poduszkę, bo może się przyda. Tak dobrze wchłania łzy...
Trzeba w końcu skleić to serce taśmą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz