W sumie to nic. Zamiast skupiać się na ciągle opadającej mi głowie, wspominam te magiczne chwile na dworze z M. i Pawłem. Jak ja kocham takie miejscowe granie za możliwość spotkania się z tymi ludźmi. Kilku stałych bywalców nie było. Będzie jeszcze nie jedna okazja na spotkanie się z nimi. Szykują się kolejne koncerty.
Zawsze można się umówić na mieście i też jakoś spędzić czas. Ale jednak Dujer czy MDK mają swój urok i to coś.
Ojciec zażyczył sobie plakatu z podpisami od chłopaków. Da się załatwić. Dał mi kolejny pretekst do pojechania na Karolinę.
Z powrotem jest na ten głupi i mój sposób dobrze. Może nadal nie zawsze chce mi się uśmiechać, kiedy ktoś sobie tego zażyczy, może nadal przesadzam, mam słabe argumenty czy wpadam w złość być może z byle powodu, ale jest dobrze i dla mnie tylko to się liczy. Bo, kurwa, lubię ten stan. Lubię nie pamiętać. Lubię żyć tu i teraz, a nie tam i kiedyś.
Klasa okazała się zajebista. Jedni nic do mnie nie mówią, inni mówią że ze mną nie wytrzymają przez te trzy lata. Zobaczymy. Przecież nikogo nie zmuszam do kontaktu ze mną.
Poczta Polska to dziwka. Zajebała mi sukienkę. Nie lubię czekać. A oni mi każą. Rozbój w biały dzień!
Blog jest o mnie, więc trochę mnie w wersji fizycznej też powinno być, nie? Dlatego wstawiam moje maleństwo. Kocham, mimo jego krzywości...
Ej, wiecie co? Znowu pada deszcz...
Chcę złapać oddech
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz