Wydaje mi się, że jednak znam lepszą odpowiedź na to wstrętne pytanie, które wściekle powraca co jakiś czas. Okazuje się, że jednak da się rzucić tak, by nie wrócił nigdy. Należy po prostu zająć się czymś innym. Chociażby egzaminami, którymi tak wiele uczniów (i tych słabszych i lepszych) się stresuje. Potwierdzone info: zajmujesz się całkowicie czymś innym niż niepotrzebnymi myślami. Przynajmniej teraz tak mi się wydaje. Zobaczymy jak długo będzie to działać. To tyle w tym temacie.
Może tym razem wyjdę do Dujerka. Egzaminy się kończą - coś się należy od życia. Argument nie do przebicia, nie?
Dnie spędzam z M., późne wieczory z Szymborską. Czułam, że jej wiersze będą mi pasowały. Intuicja mnie nie zawiodła. Chyba nareszcie znalazłam stałe źródło weny. To dobrze. Ostatnio mam chęć napisać jak najwięcej i jak najlepiej. Żeby być z siebie zadowolona. Żeby mieć coś, a nie nic. Żeby zapełnić czas.
Wczoraj spożyłam moje pierwsze lody roku 2013.
BEZ SKOJARZEŃ.
Były dobre. Śmietana - toffi? Chyba tak.
Co z tego, że zaczyna boleć mnie gardło.
Warto było.
To chyba tyle. Nie mam pomysłu co pisać - w głowie mam nowe wersy, rymy, metafory. Może niedługo coś dłuższego wystukam. Ewentualnie z braku jakiegokolwiek tematu, wrzucę jakieś wierszydło..? Nie obiecuję, ale i nie zaprzeczam.
"Tylko nie wierz tym, którzy mówią, że nie nie uda się..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz